Amerykańska administracja, nieustająca w wysiłkach wywołania globalnego kryzysu maskującego transformację światowego systemu monetarnego od dolara do SDR, nie ucieka się przed niczym. W ostatnim czasie jej tuba propagandowa, Bloomberg, robi nadgodziny zasypując świat alarmistycznymi wieściami z Rosji: The Collapse of Putin’s Economic System, Russian Crisis Hits Pimco Fund, Wipes Out Options as Ruble Sinks, Rate Jump Fails to Stop the Ruble Crash… Aż strach czytać…
Na szczęście nie uciekając przed niczym Bloomberg nie ucieka się także przed śmiesznościami, co minorowe skądinąd wieści z Rosji rozjaśnia odrobiną humoru. Przykładem tego ostatniego jest niedawna rewelacja jakoby usiłująca ustabilizować będącego w poważnych tarapatach rubla Rosja była na progu pozbywania się swoich rezerw złota. (Traders Betting Russia’s Next Move Will Be to Sell Gold).
Czy rzeczywiście? Coś się nam nie wydaje aby wielu „traderów” akurat zakładało się że Rosja zacznie sprzedawać swoje złoto za papier. Trudno ich w każdym razie brać za aż takich fools. W odróżnieniu od zadłużonego po uszy zachodu zadłużenie państwowe Rosji jest stosunkowo niewielkie. Owszem, zadłużenie korporacyjne jest znaczne i w pewnym momencie kraj może być zmuszony do udzielenia asysty swoim największym kompaniom odciętym od zachodnich rynków finansowych. Tym niemniej jednak nie wydaje się aby istniało niebezpieczeństwo „bankructwa” państwa a la 1998.
W kryzysie przyciśnięta do muru Rosja może być zmuszona do szeregu innych niepopularnych kroków, od cięć budżetowych poczynając a na kontroli przepływu kapitału kończąc. Ogłaszając moratorium na spłatę długów może pograżyć EU w kolejnym kryzysie bankowym. Ma też do dyspozycji parę niekonwencjonalnych posunięć, jak chociażby skorzystanie z niedawno otwartej linii swap z Chinami.
Nadzieje jednak że w desperacji Rosja zmuszona będzie pozbyć się twardego aktywa jakim jest złoto są jedynie mokrym snem amerykańskich neoconów. Popełniają oni przy tym ten sam błąd który jest często popełniany w Polsce – utożsamianie demonizowanego przeciwnika z półgłówkiem. Świadczą o tym ich rachuby najwyraźniej obliczone na zmianę reżimu w Rosji drogą obłożenia jej sankcjami, do czego doszło ostatnio sprowadzenie cen ropy do parteru. Pogłębi to niewątpliwie trudności gospodarcze wprowadzając kraj w recesję w której reszta Europy tkwi już od dawna. Wątpliwe jednak aby neocons osiągnęli swój cel główny – ponowną „jelcynizację” ogarniętej kryzysem Rosji i jej eliminację jako przeszkody na drodze do NWO.
Historyczną reakcją Rosji na presję z zewnątrz nie było nigdy poddanie się. Była nią konsolidacja narodu wokół przywództwa, choćby najbardziej nawet kontrowersyjnego. Nie dziw więc że i tym razem głównym rezultatem obecnej wojny ekonomicznej Ameryki przeciwko Rosji jest masowy wzrost poparcia dla Putina opierającego się zachodnim manipulatorom.
Aby pozbyć się swojego złota za papier Rosja musiałaby, pardon me, zdurnieć do poziomu zachodu, czego przypadek opisywany był tu dawno temu w Złocie Hiszpanii. Byłoby to podwójnie nieroztropne w obecnej sytuacji, kiedy czas dolara jako „waluty rezerwowej świata” dobiega końca i kiedy ważą się losy nowych quotas IMF a fundamentalne zmiany systemu walutowego świata stoją tuż za progiem. W tej materii Rosja patrzy nie na zachód ale na Chiny, absorbując każdą ilość złota fizycznego która się jej nawinie. Od 2005 jej oficjalne rezerwy złota się więcej niż potroiły do blisko 1170 ton, a w tym roku zwiększą się o dalsze 150 ton.
Naiwne są też nadzieje Bloomberga na niższe ceny złota w przypadku gdyby mimo wszystko Rosja zaczęła je jednak wyprzedawać. Cytowany w tym celu czerwony krawat powiedział co wiedział: “If it happens it will push gold lower.” Won’t happen, boy… I nie chodzi tutaj bynajmniej o to że w obecnej bessie złoto nie może spaść niżej. Może. Dopóki w bessie jest cały sektor surowców dalszych spadków w złocie wykluczyć nie można. Chodzi o to że kilkuset ton złota fizycznego, czy nawet kilkudziesięciu, nie kupuje się tak jak krugerranda w banku czy u dealera.
Kto się po taką ilość złota fizycznego zgłosi w Londynie zostanie prawdopodobnie zapytany grzecznie czy się dobrze czuje. Potem zostanie skierowany do dyskretnego pokoju gdzie mu wytłumaczą niestosowność prośby i określą ile prawdziwego złota będzie mógł co najwyżej nabyć i z jakim wyprzedzeniem, zadowalając się całą resztą w papierze. Wytłumaczą mu też w mig że w interesie jego kraju i banku centralnego, a kto wie czy też nie i w jego własnym, jest nie robienie trudności i nie naleganie na odbiór całości w naturze.
Inną rzeczą, której tłumaczyć mu pewnie nie potrzeba, jest to że złota od pewnych ilości wzwyż nie kupuje się po papierowej cenie ”spot” ustalonej na comexie. W sytuacji gdy banki centralne drukują swoje papierowe „rezerwy” bilionami a kraje BRICs wysysają dosłownie każdą wolną tonę złota fizycznego założenie że większa ilość złota zmieni właściciela po czymkolwiek w okolicach ceny „spot” byłoby naiwnością.
Naiwnością byłoby też oczekiwać że Bloomberg będzie miał okazję na poparty faktami, a nie pobożnymi życzeniami neoconów, artykuł pt. „Russia Dumps Gold, Prices in Freefall”. Transakcje tej wielkości są załatwiane dyskretnie między poważnymi kontrahentami, głównie bankami centralnymi za pośrednictwem BIS. Comex najprawdopodobniej nie zauważyłby nawet poważnej transakcji złotem rosyjskim. Dopiero długo potem biuletyn World Gold Council dyskretnie by ujawnił przyrost rezerw PBOC (中国人民银行), a i tak tylko wtedy gdy ten ostatni uznałby za stosowne cokolwiek ujawniać. Na razie robi to raz na parę lat.
Czasy kiedy banki centralne masowo publicznie wyprzedawały złoto na podstawie podszeptów Waszyngtonu który dla pewności sam niczego nie sprzedawał, były i minęły. I prędko nie wrócą, zwłaszcza gdy po juanie dodanym wkrótce do koszyka SDR znajdzie się tam w końcu także i złoto…
Źródło: dwagrosze.com