W ubiegłym tygodniu sieć obiegła i zszokowała informacja, że „tajna decyzja Ewy Kopacz podniesie ceny paliwa o 76 proc.”. Okazuje się, że wieści nie są wyssane z palca. Rząd wykorzystując spadające na światowych rynkach ceny ropy, postanowił niepostrzeżenie wprowadzić na krajowym podwórku nowy podatek paliwowy – tzw. opłatę zapasową.
Zapłacą ją producenci paliw na rzecz stworzonej przez PO-PSL Agencji Rezerw Materiałowych. Koszty opłaty zapasowej zostaną najpewniej przerzucone na nabywców końcowych, czyli polskich kierowców.
Zgodnie z przyjętą w 2014 r. przez Sejm nowelizacją ustawy o zapasach ropy naftowej i paliw, firmy produkujące paliwa w Polsce nie muszą utrzymywać 76-dniowych rezerw surowcowych gwarantujących nieprzerwaną produkcję w przypadku odcięcia od nowych dostaw.
Teraz, począwszy od 1 stycznia 2015 r., wystarczy, że producenci będą posiadać rezerwę gwarantującą 68-dniową produkcję. W zamian muszą przelewać na konta rządowej Agencji Rezerw Materiałowych tzw. „opłatę zapasową” w wysokości uzależnionej od ilości posiadanych rezerw.
W związku z tym, firmy paliwowe wliczą koszty związane z opłatą do ceny detalicznej paliwa. Wzrost ceny nie zostanie dostrzeżony przez nieświadomych kierowców, bowiem zostanie zniwelowany przez prognozowane dalsze spadki cen paliwa.
Źródło: pikio.pl