syria c07f5 

Szef MON Antoni Macierewicz poinformował, że na Bliski Wschód trafią polskie myśliwce F-16. W celu wsparcia szkoleniowego sił walczących z terrorystami wydzielony zostanie też zespół Wojsk Specjalnych - podaje TVP Info.

Szef resortu przekazał informacje o planach Polski wsparcia przeciwdziałaniu zagrożeniu ze strony Daesh w programie "Dziś wieczorem" TVP Info, w czasie którego została podsumowana wizyta Sekretarza Generalnego NATO w Polsce. Podczas rozmowy Macierewicz potwierdził, że na Morze Egejskie zostanie wysłana fregata rakietowa ORP Kościuszko, mająca udzielić wsparcia państwom sojuszniczym. Ponadto nad Syrię mają trafić cztery myśliwce wielozadaniowe F-16, a wsparcie szkoleniowe dla sił przeciwdziałających terrorystom będzie prowadzić wydzielony zespół Wojsk Specjalnych. "Wszystkie te misje mają charakter szkoleniowy i rozpoznawczy. Żadna nie ma charakteru bezpośredniego starcia" – wyjaśnił. 
 
Potwierdzamy, że nasze misje rozpoczęte przez fregatę Kościuszko będą kontynuowane także na flance południowej, w innych formach wojskowych, zawsze dla szkolenia, wsparcia i misji obserwacyjnych, które są tam niezbędne w obecnej sytuacji
                                                                                                                                                          szef MON Antoni Macierewicz 
 
Minister Antoni Macierewicz odniósł się do planów zaangażowania Wojska Polskiego na flance południowej również w trakcie wspólnego briefingu prasowego z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, wspomniał m.in. o planach wydzielenia fregaty ORP Kościuszko. Z kolei pierwsze informacje o udziale polskich myśliwców F-16 w działaniach rozpoznawczych, prowadzonych nad Syrią przeciwko Daesh (najprawdopodobniej będą operować z Jordanii lub Kuwejtu) pojawiły się w lutym br. 
 
Powiązane:
 
 
 
 
 
 
Oprócz przekazania informacji o planowanym wysłaniu polskiego kontyngentu na Bliski Wschód, minister Macierewicz wspomniał w TVP Info o planowanym rozmieszczeniu w Polsce, jak i wschodniej flance czterech wielonarodowych grup batalionowych. Tego typu formacje są często uznawane za najmniejszą jednostkę, zdolną do samodzielnych działań bojowych.

Potwierdzenie wspomnianych ustaleń na szczycie Sojuszu w Warszawie będzie oznaczało, że w najbardziej zagrożonych państwach w sposób ciągły będą pełnić dyżur bojowy jednostki sojusznicze, zdolne do wejścia do operacji obronnej, bez konieczności długodystansowego przerzutu. Będzie to jakościowa zmiana w stosunku do ustaleń z Newport, gdyż obecność rotacyjna ustanowiona w 2014 roku miała raczej charakter szkoleniowy. 

Kierunkowa decyzja w zakresie ustanowienia obecności jednostek bojowych NATO na "wschodniej flance" została podjęta na spotkaniu ministrów obrony Sojuszu w lutym. 
 

Co to oznacza?

Analiza Krzysztofa Podgórskiego. 
 
31 maja w programie „Dziś wieczorem” na antenie TVP Info polski minister obrony poinformował szczegółowo o planach wysłania na Bliski Wschód sił lądowych, powietrznych i morskich. Wojsko Polskie ma dołączyć do rozpoczętej  7 sierpnia 2014 r., na mocy decyzji  prezydenta Baracka Obamy, operacji militarnej lotnictwa USA wymierzonej w Państwo Islamskie. W skład utworzonej przez Waszyngton koalicji wchodzą niektóre państwa Europy Zachodniej z Wielką Brytanią, Niemcami, Francją na czele oraz Australia, Kanada i kilka krajów arabskich, w tym Arabia Saudyjska, ZEA, Bahrajn  i Katar. Operacja ta pierwotnie prowadzona była na obszarze Iraku, o co wnioskował rząd w Bagdadzie nie radzący sobie z ofensywą Państwa Islamskiego na swoim terytorium. Jednak od września  2014 r. uderzenia lotnicze i rakietowe wojska USA zaczęły przeprowadzać również na terenie Syrii. Do walk wkroczył też komponent lądowy w postaci  komandosów i tzw. doradców wojskowych US Army. 
 
Warto w tym miejscu podkreślić, że koalicja pod przywództwem Waszyngtonu nie ma mandatu ONZ do prowadzenia zbrojnej interwencji. Zatem operacje militarne na terenie Syrii są sprzeczne z Kartą Narodów Zjednoczonych, bo  na terenie tego kraju Amerykanie i ich sojusznicy działają bez zaproszenia  rządu w Damaszku.

Nawet operacja „Odyssey Dawn” – kampania ataku lotniczego USA i sojuszników w Libii rozpoczęta w marcu 2011 r. – miała częściowe  umocowanie w rezolucji ONZ nr 1973 uchwalonej 17 marca 2011 r. w celu ustanowienia strefy zakazu lotów nad Libią w czasie trwania tamtejszej wojny domowej.

Dla przykładu: walczące z terrorystami Daesz w Syrii wojska rosyjskie i Iranu działają tam na podstawie umów międzynarodowych. Rząd w Damaszku poprosił Moskwę i Teheran o pomoc militarną i zawarł stosowne traktaty  regulujące zasady działania obcych wojsk na terenie Syrii i wspólnej walki z międzynarodowym terroryzmem.

Operacja wojskowa  w Syrii i Iraku nie jest też operacją NATO,  jak była nią np. interwencja w Afganistanie.

Dyskusyjny na gruncie prawa międzynarodowego  jest więc potencjalny status polskich żołnierzy na obszarze konfliktu. Działać będziemy tam w zasadzie na zaproszenie USA. O pomoc w walce z Państwem Islamskim zwracał się do rządu polskiego sekretarz stanu John Kerry, chodziło jednak wówczas o operacje na terenie Iraku.

Tymczasem min. Macierewicz wyraźnie mówił w wywiadzie w TVP o działaniach na obszarze Syrii, a więc włączenia się w wysoce skomplikowany konflikt na terenie tego kraju.

Trwająca tam od 2011 roku wojna domowa z udziałem Państwa Islamskiego jest areną, gdzie ścierają się zarówno interesy mocarstw regionalnych, w szczególności  Turcji i Arabii Saudyjskiej, jak również, gdzie toczy się rozgrywka supermocarstw – Rosji i USA.

W ocenie ekspertów od bezpieczeństwa bezpośrednie zaangażowanie Wojska Polskiego w tę wojnę w sposób naturalny i oczywisty zwiększy ryzyko przeprowadzania na terenie Polski zamachów terrorystycznych, bo tak ekstremiści islamscy z Daesz  reagują na włączanie się krajów europejskich w wojnę z nimi. Przekonała się o tym dobitnie  Francja czy Belgia. Stąd decyzja o udziale polskich żołnierzy w operacji militarnej na obszarze Syrii wymagałaby głębokiej refleksji, dyskusji publicznej z udziałem wszystkich sił politycznych Rzeczpospolitej.

W społeczeństwie obywatelskim i demokratycznym decyzje o wojnie i pokoju,  w związku z wielowymiarowymi konsekwencjami interwencji militarnej,  zapadać winny w drodze konsensusu i powszechnej zgody. Istotny jest  pełny dostęp opinii publicznej do informacji o grożących krajowi w wyniku podjętych decyzji  potencjalnych  konsekwencjach i zagrożeniach. A tego ewidentnie aktualnie w Polsce brak. 
 
Co i kogo MON planuje wysłać na Bliski Wschód?

Polskie Siły Powietrzne  mają wysłać 4 spośród 36 niedawno zakupionych  amerykańskich  samolotów wielozadaniowych F-16 C/D Block 52+. Jak przekazał szef resortu, polskie F-16 „Jastrząb” mają stacjonować na terenie  Jordanii bądź Kataru i wykonywać nad obszarem Syrii misje rozpoznawcze. Tak czy inaczej, będą one wykonywać loty w syryjskiej przestrzeni powietrznej, jako „obcy”, o czym minister Macierewicz już nie mówił.

31 maja w programie „Dziś wieczorem” na antenie TVP Info polski minister obrony poinformował szczegółowo o planach wysłania na Bliski Wschód sił lądowych, powietrznych i morskich. Wojsko Polskie ma dołączyć do rozpoczętej  7 sierpnia 2014 r., na mocy decyzji  prezydenta Baracka Obamy, operacji militarnej lotnictwa USA wymierzonej w Państwo Islamskie. W skład utworzonej przez Waszyngton koalicji wchodzą niektóre państwa Europy Zachodniej z Wielką Brytanią, Niemcami, Francją na czele oraz Australia, Kanada i kilka krajów arabskich, w tym Arabia Saudyjska, ZEA, Bahrajn  i Katar. Operacja ta pierwotnie prowadzona była na obszarze Iraku, o co wnioskował rząd w Bagdadzie nie radzący sobie z ofensywą Państwa Islamskiego na swoim terytorium. Jednak od września  2014 r. uderzenia lotnicze i rakietowe wojska USA zaczęły przeprowadzać również na terenie Syrii. Do walk wkroczył też komponent lądowy w postaci  komandosów i tzw. doradców wojskowych US Army.


Warto w tym miejscu podkreślić, że koalicja pod przywództwem Waszyngtonu nie ma mandatu ONZ do prowadzenia zbrojnej interwencji. Zatem operacje militarne na terenie Syrii są sprzeczne z Kartą Narodów Zjednoczonych, bo  na terenie tego kraju Amerykanie i ich sojusznicy działają bez zaproszenia  rządu w Damaszku.

Nawet operacja „Odyssey Dawn” – kampania ataku lotniczego USA i sojuszników w Libii rozpoczęta w marcu 2011 r. – miała częściowe  umocowanie w rezolucji ONZ nr 1973 uchwalonej 17 marca 2011 r. w celu ustanowienia strefy zakazu lotów nad Libią w czasie trwania tamtejszej wojny domowej.

Dla przykładu: walczące z terrorystami Daesz w Syrii wojska rosyjskie i Iranu działają tam na podstawie umów międzynarodowych. Rząd w Damaszku poprosił Moskwę i Teheran o pomoc militarną i zawarł stosowne traktaty  regulujące zasady działania obcych wojsk na terenie Syrii i wspólnej walki z międzynarodowym terroryzmem.

Operacja wojskowa  w Syrii i Iraku nie jest też operacją NATO,  jak była nią np. interwencja w Afganistanie.

Dyskusyjny na gruncie prawa międzynarodowego  jest więc potencjalny status polskich żołnierzy na obszarze konfliktu. Działać będziemy tam w zasadzie na zaproszenie USA. O pomoc w walce z Państwem Islamskim zwracał się do rządu polskiego sekretarz stanu John Kerry, chodziło jednak wówczas o operacje na terenie Iraku.

Tymczasem min. Macierewicz wyraźnie mówił w wywiadzie w TVP o działaniach na obszarze Syrii, a więc włączenia się w wysoce skomplikowany konflikt na terenie tego kraju.

Trwająca tam od 2011 roku wojna domowa z udziałem Państwa Islamskiego jest areną, gdzie ścierają się zarówno interesy mocarstw regionalnych, w szczególności  Turcji i Arabii Saudyjskiej, jak również, gdzie toczy się rozgrywka supermocarstw – Rosji i USA.

W ocenie ekspertów od bezpieczeństwa bezpośrednie zaangażowanie Wojska Polskiego w tę wojnę w sposób naturalny i oczywisty zwiększy ryzyko przeprowadzania na terenie Polski zamachów terrorystycznych, bo tak ekstremiści islamscy z Daesz  reagują na włączanie się krajów europejskich w wojnę z nimi. Przekonała się o tym dobitnie  Francja czy Belgia. Stąd decyzja o udziale polskich żołnierzy w operacji militarnej na obszarze Syrii wymagałaby głębokiej refleksji, dyskusji publicznej z udziałem wszystkich sił politycznych Rzeczpospolitej.

W społeczeństwie obywatelskim i demokratycznym decyzje o wojnie i pokoju,  w związku z wielowymiarowymi konsekwencjami interwencji militarnej,  zapadać winny w drodze konsensusu i powszechnej zgody. Istotny jest  pełny dostęp opinii publicznej do informacji o grożących krajowi w wyniku podjętych decyzji  potencjalnych  konsekwencjach i zagrożeniach. A tego ewidentnie aktualnie w Polsce brak.

Co i kogo MON planuje wysłać na Bliski Wschód?

Polskie Siły Powietrzne  mają wysłać 4 spośród 36 niedawno zakupionych  amerykańskich  samolotów wielozadaniowych F-16 C/D Block 52+. Jak przekazał szef resortu, polskie F-16 „Jastrząb” mają stacjonować na terenie  Jordanii bądź Kataru i wykonywać nad obszarem Syrii misje rozpoznawcze. Tak czy inaczej, będą one wykonywać loty w syryjskiej przestrzeni powietrznej, jako „obcy”, o czym minister Macierewicz już nie mówił.

Warto przypomnieć, że Syria posiada nadal dość  rozbudowaną obronę przeciwlotniczą, rok temu silnie zmodernizowaną przez Rosjan. W szczególności mam tu na myśli  groźne systemy rakietowe 9K37 „Buk” o zasięgu do 50 km i prawdopodobnie  dostarczone  moduł dywizjonowy  systemu S-300.

Dodatkowo w  bazie lotniczej Chmejmim rozwinięty jest ultranowoczesny  rosyjski kompleks przeciwlotniczy dalekiego zasięgu S-400 „Triumf” osłaniany dodatkowo przez  przemieszczające się po Syrii rosyjskie mobilne  systemy krótkiego zasięgu Pancyr-S. W okolicach portu Tartus operuje rosyjski zespół floty na czele z krążownikiem „Wariag”,  wyposażonym w morską wersję przeciwlotniczego systemu S-300 „Favorit” . Okrętowy moduł przeciwlotniczy zdolny jest  śledzić do 100 celów powietrznych z odległości 300 km,   z czego  razić równolegle  12 z nich  na odległość do 200 km.

Syria posiada kilkadziesiąt zmodernizowanych myśliwców MIG-29,  a także niemała liczbę myśliwców MIG-25, MIG-23. Pozostaje zagadką, jak wiele z nich jest jeszcze w warunkach wieloletniej wojny domowej  sprawnych i posiada wyszkolonych pilotów.

Także w Syrii, m.in. na straży jej przestrzeni powietrznej, operuje kontyngent lotniczy Sił Kosmiczno-Powietrznych Rosji. Aktualnie to ok. 20 samolotów, wśród nich myśliwce przewagi powietrznej SU-30MK i najnowsze rosyjskie myśliwce SU-35.

W czerwcu/lipcu br. na wschodnim akwenie Morza Śródziemnego, w ramach rotacji, rosyjski krążownik rakietowy „Wariag” zastąpiony zostanie przez lotniskowiec „Admirał Kuzniecow”. Przybędzie zatem kolejne „lotnicze towarzystwo” w postaci operującej na okręcie lotniskowcowej grupy  lotniczej w składzie kilkudziesięciu samolotów na czele z myśliwcami SU-33 i wielozadaniowymi  MIG-29 K.

Obiektywnie, jak widać, w syryjskiej przestrzeni powietrznej jest relatywnie „ciasno” i operują tam samoloty dwóch koalicji międzynarodowych  (rosyjsko-irańska i pod wodzą USA) oraz lotnictwo rządowe Syrii. Do niedawna „wypady” bombowe wykonywały jeszcze z południa  samoloty Izraela, a na północy Syrii, bombardując  Kurdów, F-16  Turcji.

Polscy piloci rzuceni będą w wysoce niebezpieczną przestrzeń prowadzonych tam równolegle wielu operacji bojowych. Relacje na linii Syria – Waszyngton czy nawet Rosja – USA,  cechuje pośród wojskowych, pisząc oględnie, daleko idąca nieufność granicząca  z wrogością. Jak cienka jest w powietrzu granica pomiędzy trwającym kilkanaście sekund incydentem,  a możliwością zestrzelenia, przekonali się nad Syrią Rosjanie,  gdy ich bombowiec SU-24  zestrzelił turecki F-16.

Na wody Morza Śródziemnego wypłynąć ma  polska fregata ORP „Generał Tadeusz Kościuszko” . Ten dość leciwy okręt (zwodowany w 1978 roku) to amerykańska fregata typu „Oliver Hazard Perry”. Po skreśleniu z listy okrętów US Navy, gdzie pływał pod nazwą  USS „Wadsworth” (FFG-9), w 2002 roku został wraz bliźniaczą jednostką  ORP „Generał Kazimierz Pułaski” przekazany polskiej  Marynarce Wojennej. Okręty wchodzą w skład 3 Flotylli Okrętów. To typowy okręt zwalczania okrętów podwodnych , tanio i masowo budowany w stoczniach USA w  okresie „Zimnej Wojny” do ochrony konwojów na Atlantyku.

Wyposażenie okrętu jest wysoko wyspecjalizowane, to oceaniczny okręt o wysokiej dzielności morskiej,  do zwalczania łodzi podwodnych. W ograniczony sposób do wykorzystania w obronie przeciwlotniczej. Fregata posiada pojedynczą wyrzutnię pocisków rakietowych Mk 13 Mod 4 przeznaczoną do wystrzeliwania pocisków przeciwlotniczych Standard oraz przeciwokrętowych RGM-84 Harpoon. Wyporność okrętu to 4100 t, prędkość 29 węzłów załoga, aż  215 oficerów i marynarzy. Okręt wyposażony jest w dwa śmigłowce  SH-2 „Seasprite” również do zwalczania okrętów podwodnych.

Jak powiedział minister Macierewicz w TVP, polski okręt wojenny ma operować na Morzu Jońskim. Wschodnie akweny Morza Śródziemnego to od dziesięcioleci obszar rywalizacji okrętów 6 Floty US Navy i Śródziemnomorskiego Zespołu Floty dawniej ZSRR dziś rosyjskiej,  składających się w większości z okrętów Floty Czarnomorskiej. Przez cały okres kryzysu syryjskiego trwają na wodzie swoiste „szachy”. Dołączamy zatem do tej „średnio bezpiecznej rozgrywki”.

Najbardziej zagadkowe pozostaje jednak stwierdzenie ministra  o tym, że „wsparcie szkoleniowe dla sił przeciwdziałających terrorystom będzie prowadzić wydzielony zespół Wojsk Specjalnych. Wszystkie te misje mają charakter szkoleniowy i rozpoznawczy. Żadna nie ma charakteru bezpośredniego starcia” .

To swego rodzaju eufemizm, pod jakim aktualnie ukrywa się operacje komandosów na obcym terenie.

W okresie Zimnej Wojny stosowane było określenie wojskowych działających na obcym terenie jako „doradców wojskowych”.  „Doradcy” z ZSRR  latali MIG-ami w Korei Północnej czy w Egipcie oraz Syrii, a amerykańscy „doradcy” zapewniali „szkolenie”  armiom Ameryki Łacińskiej zwalczającym marksistowską partyzantkę, czy też „doradzali” armii Wietnamu Południowego.

Dziś w Syrii rolę „szkoleniową”, co ogłosiła TV irańska,  pełni przerzucona w kwietniu  z Iranu, 65 brygada powietrzno-desantowa „Nohed”. To elitarny oddział perskich spadochroniarzy zwanych irańskimi „zielonymi beretami”. Podobnie część rosyjskiego kontyngentu pełni rolę „szkoleniową”, a rosyjscy „doradcy” obsługują zaawansowany technicznie sprzęt rozpoznawczy w tym drony. „Doradcy” rosyjscy zawsze są na kluczowych odcinkach działań bojowych armii syryjskiej,  tudzież obsługują wysoce skuteczną nowoczesną artylerię rakietową (systemy BM-30 Smercz) czy rakietowe miotacze ognia TOS-1 „Buratino”.

Również Prezydent USA Barack Obama wysyłając do Syrii oficjalnie 300 żołnierzy sił specjalnych stwierdził, że pełnić oni będą funkcje szkoleniowe i doradcze dla „umiarkowanej opozycji” i oddziałów YPG (Kurdów).  O ile początkowo byli to nieliczni operatorzy oddziałów elitarnych z  „Delta Force”,  to teraz są to setki  komandosów Navy SEALs i  Rangersi z 75 pułku US Army.  Nie przypadkiem na początku maja do Syrii  trafił   gen. Joseph Votel dowódca Dowództwa Operacji Specjalnych Stanów Zjednoczonych (USCENTCOM-u).

Nie trzeba być specjalistą wojskowym, aby wiedzieć, że wizyta nie miała charakteru wizytacji akademickiej wyższej uczelni wojskowej, a uzgadnianie czysto bojowych działań i współpracy z oddziałami kurdyjskimi na terenie Syrii. Nie przypadkiem już kilka dni po wizycie ruszyło natarcie YPG i „umiarkowanej opozycji” na Rakkę – stolicę Państwa Islamskiego.

W mediach społecznościowych i Internecie pojawiły się zarazem zdjęcia amerykańskich komandosów idących w szpicy kurdyjskiego natarcia, naprowadzających uderzenia samolotów US Air Force.

Podobną rolę będą pełnili cenieni w świecie polscy komandosi z „GROM”-u czy Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca. Kogo i ilu polskich komandosów wyśle do Syrii MON? Tego na razie nie wiadomo.

Reasumując, rząd PIS podjął decyzję o skierowaniu polskich żołnierzy w obszar najgorętszego aktualnie konfliktu zbrojnego na świecie, podczas jego dynamicznej fazy. Rodzić to może duże ryzyko dla wysyłanych wojskowych znad Wisły.

W Syrii w maju 2016 r. wylądowali Amerykanie, wraz Kurdami i z tzw.  „umiarkowaną opozycją” prowadzą natarcie mające na celu zdobycie stutysięcznego miasta Rakka, pełniącego funkcję stolicy Daesz oraz przejęcie tamtejszych terenów roponośnych.

Nastąpił zarazem kolejny etap rywalizacji Moskwy i Waszyngtonu. W odpowiedzi na działania armii USA 31 maja rozpoczął się  „wyścig” do Rakki.  Oddalona  o 140 km od tego miasta do ataku ruszyła armia syryjska wspierana przez rosyjskich „doradców”  oraz lotnictwo, ale to już materiał na odrębny artykuł.

Źródło:  defence24.pl / trybuna.eu / youtube.com
Foto: airliners.net / ronpaul.com



Kontrrewolucja informacyjna!

Masz ciekawe informację? Zarejestruj się i podziel się nimi!
Wystąp z inicjatywą i zostań liderem OMON-u w swoim mieście! Poszukujemy chętnych do współpracy na zasadzie oddolnego i niezależnego dziennikarstwa. Zbudujmy wspólną strukturę wiadomości regionalnych! 
Kontakt: 
 
"Zbuduj z nami naszą nową rzeczywistość".

OMON - skr. OUR MEDIA & OUR NEWS
0% Cenzury i Propagandy
50% Zysków dla Najaktywniejszych Użytkowników
100% Otwartego i Oddolnego Dziennikarstwa

OMON.pl to pierwszy portal informacyjny tego rodzaju w Polsce. Dzieli się ze swoimi najlepszymi użytkownikami połową zysków(50%) uzyskanych z reklam i darowizn pod koniec każdego roku kalendarzowego. 
Jest to nowatorska koncepcja otwartego i oddolnego dziennikarstwa, gdzie każdy ma szansę zamieścić dowolną wiadomość, materiał filmowy, zdjęcie itp.
Każdy zarejestrowany użytkownik ma również szansę ocenić dany artykuł i materiał, który przypadł mu do gustu i zasłużył na upublicznienie po przez przyznanie medalu. Użytkownicy z największą liczbą uzyskanych medali pod koniec roku kalendarzowego dostają odpowiedni procent z dochodów portalu, odpowiadający ich miejscu rankingowemu.
Charakter portalu odpowiada strukturze wojskowej, gdzie uzyskuje się odznaczenia i stopnie wojskowe, za określone działania związane z aktywnością na portalu jak i poza nim. Im większy stopień wojskowy(odpowiadający określonej liczbie medali), tym większe możliwości, uprawnienia i oddziaływanie w jakim kierunku ma się rozwijać portalu OMON.pl. Za wybitne osiągnięcia i od stopnia podoficerskiego można otrzymać odpowiednie odznaczenia i szarże do rąk własnych.
Portal ma stanowić alternatywę i przeciwwagę dla obecnych mediów głównego nurtu, gdzie informacje i wiadomości są kierowane i zatwierdzane odgórnie.
Portal OMON.pl daje całkowicie wolną rękę swoim użytkownikom, nie cenzuruje kontrowersyjnych treści, czy ciężkich tematów, które nie są poruszane przez mainstreamowe media, celowo bądź nie. 
OMON ma na celu zintegrować wokół siebie wszystkie niezależne środowiska, witryny, blogi, dziennikarzy, aby zbudować i wykreować zupełnie nową rzeczywistość, jak i jakość w polskiej przestrzeni medialnej.


Zapraszam do rejestracji pod moim linkiem polecającym.
http://omon.pl/index.php/rejestracja?invitecode=chemik87 
 
Jeżeli posiadasz Facebooka zapraszam do polubienia fanpage'a pod adresem: 
https://www.facebook.com/OmonPL