Przewodniczący senackiej komisji sił zbrojnych Carl Levin oświadczył, że dotarł do kolejnych informacji potwierdzających, że George Bush junior świadomie konfabulował na temat przesłanek ataku na Irak w 2003 r.

Levin mówił wczoraj, że zapoznał się z meldunkami CIA, które ostrzegały i odradzały prezydentowi Bushowi powoływanie się na domniemane spotkanie Mohammeda Atty - lidera grupy, która przeprowadziła ataki 11 września, z irackim wywiadem. Jak potwierdził Levin, na podstawie dostępnych mu materiałów, po raz kolejny potwierdza się, że łączenie Saddam Husajna z atakiem na World Trade Center "oczywiście było fikcją". Levin wezwał przy tym do pełnego ujawnienia dokumentacji CIA w tej sprawie.

Rzekome powiązania byłego przywódcy Iraku z Al-Kaidą i zamachami z 11 września, były jednym z głównych argumentów użytych przez adminsitrację Busha juniora do przekoania amerykańskich elit politycznych i społeczeństwa do poparcia planu wojny z tym krajem.                                                                                                                                                                                                                                       
Źródło: rt.com/kresy.pl


Deputowany rosyjskiej partii lewicowej „Sprawiedliwa Rosja”, Michaił Jemielianow odniósł się do niedawnej decyzji senatu USA, która dotyczyła wysyłania Ukrainie broni. Jego zdaniem, Rosja powinna odpowiedzieć „adekwatnymi środkami”.

Zdaniem deputowanego, takimi środkami mogłoby by wprowadzenie wojsk rosyjskich na Ukrainę. Decyzję amerykańskiego senatu określił jako „skrajnie niebezpieczną”. Powiedział również, że Rosja powinna powrócić do decyzji Izby Wyższej i dać prezydentowi Putinowi  możność „zapobiegawczego użycia sił wojskowych na terytorium Ukrainy”, zanim „Ukraina będzie uzbrojona i stanie się naprawdę niebezpieczna”. Dodał również, że jego zdaniem USA nie są zainteresowane deeskalacją konfliktu, a działania Amerykanów mogą zmierzać do uczynienia z Ukrainy „międzynarodowego bojownika przeciwko Federacji Rosyjskiej”"Za kilka lat Ukraina będzie biednym, głodnym krajem z antyrosyjskim rządem, który będzie wychowywał uzbrojone po zęby społeczeństwo w nienawiści do Rosji" - powiedział Jemielianow.

Źródło: kresy.pl


https://www.youtube.com/watch?v=BQlR8GTFBHY&src_vid=OlFmTu8lqqc&feature=iv&annotation_id=annotation_916615473


Jeśli chcesz kupić naturalny produkt, przede wszystkim należy unikać opakowań oznaczonych „naturalny produkt”. Organizacja non-profit, której celem są badania towarów konsumpcyjnych, wykryła, że większość produktów z taką etykietką jest rzeczywiście genetycznie zmodyfikowana.

Organizacja Consumer Reports zbadała ponad osiemdziesiąt tytułów półproduktów zawierających kukurydzę lub soję. Są to dwie najczęstsze genetycznie zmodyfikowane uprawy w Stanach Zjednoczonych. Eksperci stwierdzili, że prawie wszystkie produkty w opakowaniach, na których jest słowo „naturalny”, zawierają dużą liczbę genetycznie modyfikowanych składników. Wśród tych produktów – płatki kukurydziane, chipsy, a nawet żywność dla niemowląt.

Taka sytuacja jest możliwa dzięki próżni prawnej w dziedzinie oznakowania produktów spożywczych. W przeciwieństwie do Europy, w USA nie ma przepisów określających która żywność jest naturalna. Dlatego kwestia ta pozostaje na sumieniu producenta.

„Firmy nie naruszają prawo, bo nie ma prawnie zdefiniowanego pojęcia „naturalny” dla żywności. Ale to myli konsumenta, w rzeczywistości – oszukuje. Powinno się wprowadzić obowiązek etykietowania produktów zawierających genetycznie zmodyfikowane składniki, żeby wszyscy konsumenci byli świadomi tej ważnej informacji „- powiedział pracownik organizacji Consumer Reports Jean Halloran.

Za obowiązkowym etykietowaniem żywności modyfikowanej genetycznie wypowiada się ponad 20 stanów. Według ostatnich badań, 93% Amerykanów chce, żeby Rząd Federalny wprowadził obowiązek oznaczania genetycznie zmodyfikowanych lub uzyskanych biotechnologicznie produktów. Problemem jest ponadnarodowa korporacja Monsanto. Jest wiodącym producentem genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy. Poinformowano, że firma wydała miliardy dolarów na lobbing – w celu zapobiegania znakowania żywności modyfikowanej genetycznie w Stanach Zjednoczonych. Dochód brutto „Monsanto” za rok 2012 wyniósł 135 mlrd dolarów.

Źródło: alexjones.pl


Czy naród niemiecki zaczyna się budzić w kwestii zalewu muzułmanów na ich landy?

https://www.youtube.com/watch?v=mKLbMSEV-E4


"Naukowcy z australijskiego University of New South Wales powiadomili o zastosowaniu nowej metody, dzięki której udało się stworzyć panele słoneczne o wydajności ponad 40%. Nauka posuwa się coraz dalej w tej dziedzinie i pobijane są kolejne rekordy wydajności.

Wydajność dzisiejszych paneli słonecznych jest na poziomie jedynie kilkunastu procent a specjaliści robią co mogą, aby osiągnięty został próg 50%. Naukowcy z Australii dokonali znacznego postępu, tworząc jedne z najlepszych paneli słonecznych na świecie.

Ich technologia została przetestowana w warunkach zewnętrznych a wysoką wydajność potwiedziło Narodowe Laboratorium Energii Odnawialnej (NREL). Uczeni wykorzystali komercyjne ogniwa słoneczne a kluczową częścią ich projektu jest zastosowanie niestandardowego optycznego filtru pasmowego, który odbija poszczególne długości fali światła.

W ten sposób ich panele potrafią konwertować światło słoneczne w energię elektryczną z wydajnością ponad 40%. Tym samym zespół naukowców zbliżył się do rekordu, jaki został pobity w zeszłym roku przez niemiecki Instytut Frauenhofera, który wynosił 44,7%. Twórcy mają nadzieję na wprowadzenie swojej technologii na rynek."

Źródło: zmianynaziemi.pl


W marcu tego roku pojawiły się doniesienia, że ukraińskie złoto w tajemniczy sposób opuściło skarbce banku centralnego i najprawdopodobniej poleciało do nowojorskich skarbców Fed-u. Rezerwa Federalna odmawia komentarza na ten temat, ale wyemitowany kilka dni temu wywiad z szefową Narodowego Banku Ukrainy nie pozostawia wątpliwości - od czasu zaostrzenia konfliktu z Rosją, rezerwy posiadanego przez Ukrainę złota spadły blisko dziesięciokrotnie!

Według oficjalnych danych Światowej Rady Złota, na koniec marca tego roku Ukraina posiadała 42,3 tony złota, co stanowiło 9,6 proc. jej całkowitych rezerw walutowych. Zgodnie z nowszymi statystykami Narodowego Banku Ukrainy (NBU), jeszcze na początku tego miesiąca w skarbcu miało się znajdować złoto o wartości około miliarda dolarów, które stanowiło blisko 8 proc. całkowitych rezerw.

Tymczasem w niedawnym wywiadzie dla ukraińskiej telewizji, szefowa NBU przyznała, ze "w skarbcach banku jest już niewiele złota, a to, które zostało, stanowi około 1 proc. rezerw". Oznacza to nie tylko, że ogromne ilości złota zniknęły z banku centralnego, ale także to, że podawane przez instytucję liczby są niezgodne z prawdą.

Skąd taka zmiana w państwowych skarbcach? Jak wiosną donosiły miejscowe media, podczas operacji przeprowadzonej pod osłoną nocy, ukraińskie rezerwy złota zostały pośpiesznie załadowane na pokład samolotu, który wywiózł złoto do Stanów Zjednoczonych.

Jak twierdzili świadkowie, około godziny 2:00 w nocy nieoznakowany samolot transportowy wystartował z lotniska Boryspol. Przed pojawianiem się samolotu na płytę lotniska wjechały cztery ciężarówki i dwa towarowe minibusy, wszystkie pozbawione tablic rejestracyjnych.

Piętnaście osób w czarnych uniformach i kamizelkach kuloodpornych, niektóre wyposażone w karabiny maszynowe, zapakowało na pokład ponad czterdzieści ciężkich pakunków. Wszystko odbyło się w pośpiechu.

Następnie na lotnisko nadjechało kilku mężczyzn, którzy wsiedli do załadowanego już samolotu, a nieoznakowane samochody szybko odjechały. Samolot wystartował w trybie awaryjnym.

Pracownicy portu lotniczego, którzy byli świadkami tej "operacji specjalnej", natychmiast powiadomili o wszystkim administrację lotniska. Ta jednak wyraźnie zaleciła im"nie mieszać się w cudze sprawy".

 #

Marianna Wodzińska



"Komentarz: Poniżej tłumaczenie artykułu organizacji Alliance for Natural Health (w skrócie ANH), napisanego po powrocie jej założyciela, Roberta Verkera, z podróży do Sierra Leone. (Nie przetłumaczyłam pierwszych dwóch akapitów. Robert opisuje w nich jak wracając do domu, na lotnisku w Londynie, urzędnik celny wmawiał mu, że jest nosicielem wirusa Ebola). Przed lekturą tego artykułu, chciałabym się z Wami podzielić kilkoma moimi przemyśleniami:
Informując nas o aktualnej sytuacji w krajach walczących z epidemią Eboli, mainstreamowe media opierają się głównie na oświadczeniach Światowej Organizacji Zdrowia (ang. World Health Organization, w skrócie: WHO) i Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorób (amerykańska agencja rządowa, ang. Centers of Disease Control and Prevention, w skrócie: CDC). A zatem, pracę tych instytucji powinny cechować nade wszystko rzetelność i uczciwość. Moim zdaniem, niestety, tak nie jest. Mój główny zarzut to zawyżanie przez WHO danych dotyczących ilości osób zarażonych Ebolą i zmarłych w wyniku tego zarażenia. Można by nawet zacząć podejrzewać, że wcale nie mamy do czynienia z epidemią. W przetłumaczonym poniżej artykule pojawiają się kolejne kwestie. Po pierwsze, WHO rozpowszechnia nieprawdziwą informację, że wirus Ebola jest bardziej śmiercionośny niż to wynika z zebranych przez nią danych. Przypomnijcie sobie: jaki procent (według mediów) osób zarażonych wirusem Ebola umiera: 60%? 70%? 80%? 90%? Zebrane przez WHO dane wskazują na mniejszą śmiercionośność tego patogenu. Ale dlaczego WHO kłamie w tej kwestii? Druga sprawa: WHO, podobnie jak CDC, z tylko sobie znanych powodów, nie propaguje stosowania tanich środków (m.in. dożylnych substancji wzmacniających), które mogłyby pomóc pacjentom zarażonym Ebolą. Zamiast tego twierdzą, że należy czekać na leki i szczepionki opracowywane przez koncerny farmaceutyczne. A w między czasie ludzie umierają… Po trzecie: świat przeznaczył już miliony dolarów na walkę z Ebolą, jednakże Sierra Leone nie otrzymało z tej puli nawet 1 dolara na budowę ośrodków opieki zdrowotnej dla chorych. Dlaczego nikt z dziennikarzy nie spyta: czy wszystkie pieniądze na walkę z Ebolą musi pochłaniać przemysł farmaceutyczny?

--- ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ------ ----- ------- -- 

Epidemia Eboli – szerzenie strachu dla zysku?

Jest kilka rzeczy, o których nie możemy już dłużej milczeć. Musimy o nich powiedzieć, a Wy przekażcie to dalej. Media z mainstreamu nie mówią nam prawdy o tym, co dzieje się w Zachodniej Afryce. Stąd, nie po raz pierwszy, za pomocą naszej strony, portali społecznościowych i milionów osób, z którymi się przez nie komunikujemy (w tym rosnącą grupę mieszkańców Zachodniej Afryki), przekazujemy Wam kluczowe informacje na temat epidemii Eboli, o których prawdopodobnie nie usłyszycie z mainstreamowych mediów.

Oto sześć najważniejszych punktów, o których media albo nie informują w wystarczającym zakresie albo przekazują błędne informacje:

1. W przeciwieństwie do tego, co mówi WHO, zarażenie się Ebolą wcale nie oznacza prawdopodobnej, nawet w 70%, śmierci. W rzeczywistości, z oficjalnych danych WHO i CDC wynika, że w przypadku Sierra Leone ryzyko zgonu w wyniku zarażenia się Ebolą wynosi 20% – 25%. Dane z tego kraju mogą być zaniżone, ponieważ, być może, nie wszystkie zgony są zgłaszane. Jednakże, dla stwierdzenia przykładowo śmiertelności na poziomie 50%, trzeba by było założyć, że na 2 zgony 1 nie jest zgłaszany. W zeszłym miesiącu na konferencji prasowej dla dziennikarzy, dr Bruce Aylward, asystent doktora generalnego WHO, poinformował, że śmiertelność wśród zarażonych wirusem Ebola wynosi 70%, i jest niemalże identyczna we wszystkich 3 najbardziej dotkniętych epidemią krajach: Liberii, Gwinei i Sierra Leone. Jednakże, patrząc przykładowo na ostatnie dane WHO (z 21.11.2014, zamieszczone w tabeli poniżej), śmiertelność we wszystkich przypadkach (potwierdzonych, prawdopodobnych i podejrzewanych) wynosiła: 59%, 42% i 20%, odpowiednio dla: Gwinei, Liberii i Sierra Leone. Analizując tylko potwierdzone przypadki, otrzyma się wyniki na podobnych poziomach.

  Zarażenie wirusem Ebola Ilość zarażonych Ilość zgonów Śmiertelność
Gwinea Potwierdzone 1745 998 57%
Prawdopodobne 216 216 100%
Podejrzewane 86 0 0%
Łącznie 2047 1214 59%
Liberia Potwierdzone 2669  * *
Prawdopodobne 1750  * *
Podejrzewane 2663  * *
Łącznie 7082 2963 42%
Sierra Leone Potwierdzone 5152 1058 21%
Prawdopodobne 79 174 (?) 220% (?)
Podejrzewane 959 35 4%
Łącznie 6190 1267 20%
                SUMA 15319 5444 36%
Źródło: http://www.who.int/csr/disease/ebola/situation-reports/archive/en/

Załączam takie same tabele sporządzone przeze mnie na podstawie kilku raportów WHO, zaczynając od pierwszego, a kończąc na ostatnim zamieszczonym na ich stronie. Nie sporządziłam tabel dla wszystkich raportów, ale dla raportów z okresów dwutygodniowych. Zwróćcie uwagę, że w żadnym z tych raportów, ani razu, w żadnym z krajów Zachodniej Afryki śmiertelność nie przekroczyła 70%, Dane zaznaczone na czerwono wynikają z błędów w raportach przekazanych do WHO.
Dane z raportów WHO


2. Istnieją ogromne różnice w poziomach śmiertelności krajów Zachodniej Afryki ogarniętych epidemią Eboli. Z wyżej przedstawionej tabeli wynika, że w Sierra Leone znacznie większy procent ludzi powraca do zdrowia niż w pozostałych dwóch krajach. Przyczyn tej sytuacji może być wiele:
- raporty z Sierra Leone mogą być mniej dokładne;
- jest to ostatni kraj, do którego wirus Ebola dotarł i jego działanie może być tu osłabione;
- istnieją różnice w odpowiedzi układu odpornościowego zarażonych, związane z ich stanem zdrowia, odżywiania i poziomu nawodnienia.
Całkiem możliwe, że ta dużo lepsza sytuacja w Sierra Leone jest wypadkową kilku czynników. Co z niej wynika? A mianowicie fakt, że poprzez wzmocnienie układu odpornościowego mieszkańców Afryki zwiększa się szansę chorych na powrót do zdrowia. Niestety, „wzmacnianie organizmu żywiciela wirusa” nie widnieje w zakresie terminów używanych przez instytucje międzynarodowe zajmujące się epidemią Eboli. Jak dotąd, usiłowały one przede wszystkim: albo przerwać cykl zarażania, albo uśmiercić lub wynaleźć szczepionkę przeciw patogenowi.

3. Z dostępnych danych wynika, że ryzyko śmierci z powodu malarii jest od 200 do 1200 razy większe, niż w przypadku Eboli. W oparciu o dane opublikowane w czasopiśmie The Lancet, w Tabeli 2 zestawiono ryzyko śmierci w wyniku zachorowania na malarię i na Ebolę. (Interesujące jest to, że ryzyko śmierci z powodu Eboli jest znacznie większe, tj. 4- i 8-krotnie, w Liberii niż w Gwinei czy Sierra Leone.) Zainteresowanie instytucji służb zdrowia malarią, najgroźniejszą chorobą zakaźną w Afryce, jest znikome. Naszym zdaniem wynika to z braku jakichkolwiek perspektyw na wynalezienie na nią skutecznego lekarstwa. Za to na Ebolę mamy już całą grupę dobrze zapowiadających się szczepionek, leków antywirusowych i produktów krwiopochodnych.

Ryzyko śmierci Gwinea Liberia Sierra Leone
z powodu Eboli 0,1/1000 0,85/1000 0,2/1000
z powodu malarii 122/1000 158/1000 152/1000
Krotność ryzyka wystąpienia śmierci
z powodu malarii w porównaniu z Ebolą
1110-krotne 186-krotne 690-krotne
4. Na walkę z Ebolą przeznaczono już miliony dolarów. Niestety, pieniądze te nie trafiają np. do lokalnych ośrodków zdrowia w Sierra Leone. Właśnie wróciliśmy z moim kolegą, Morris Marah’em, ekspertem od zarządzania kryzysowego w Sierra Leone, z ośmiodniowej podróży po tym kraju. Pracowaliśmy tam (i nadal zamierzamy) z władzami rządowymi. Byliśmy zszokowani, że nawet ułamek procenta z pieniędzy, które świat przeznaczył na walkę z Ebolą, nie trafił tutaj na wsparcie budowy 200 ośrodków dla zarażonych tym wirusem.

5. Wytyczne WHO zabijają ludzi. Wytyczne WHO dla ośrodków zdrowia i sposobu leczenia pacjentów zarażonych Ebolą proponują, aby unikać podawania dożylnego substancji wzmacniających, chociaż odwodnienie, spowodowane potencjalnie śmiertelną utratą płynów, jest jedną z cech charakterystycznych dla tej choroby. Pracownicy medyczni w ośrodku w Hastings, na obrzeżach Freetown, stwierdzili, że po podaniu dożylnym płynów, antybiotyków i multiwitamin, ilość osób, którzy pokonali chorobę wywołaną wirusem Ebola, zwiększyła się o 20%.

6. To nieprawda, że jedynym rozwiązaniem jest czekanie na szczepionki i leki przeciwwirusowe, ponieważ tylko one mogą ratować życie zarażonych. WHO utrzymuje, że na dzień dzisiejszy nie ma żadnych dostępnych skutecznych środków na Ebolę. Z drugiej strony, Tulip Mazumdar, światowy korespondent w dziedzinie zdrowia dla BBC w Conakry, Sierra Leone, powiedział wczoraj: „Na dzień dzisiejszy, lekarze mogą leczyć jedynie objawy Eboli, podając pacjentom środki przeciwbólowe i utrzymując ich nawodnienie na odpowiednim poziomie,w nadzieji, że ci okażą się wystarczająco silni, by sami zwalczyć wirusa.”

Według WHO farmaceuci aktualnie opracowują: dwie szczepionki, dwa leki przeciwwirusowe i dwa produkty krwiopochodne. Przypuszczamy, że powinniśmy na nie czekać z otwartymi ramionami.

Z ostatnich informacji z Sierra Leone wynika, że istnieje szansa, iż leczenie dożylne wraz z doustnym przyjmowaniem składników odżywczych, może poprawić statystyki w walce z Ebolą. Doświadczenie dr Sesay’a w ośrodku w Hastings już je poprawiło: o 20%. Ilu jeszcze ludzi można ocalić przy pomocy środków dostępnych od ręki, od lat znanych w medycynie integracyjnej i czynnościowej?
Pod banderą przedsięwzięcia: International Sanitation Response on Ebola (w skrócie: ISRE), kierowanego przez zespół wiodących lekarzy medycyny integracyjnej, organizacja ANH zobowiązała się wesprzeć służbę zdrowia w Sierra Leone w poprawie ich statystyk w walce z Ebolą. Krytycznym czynnikiem są tu fundusze potrzebne na budowę ośrodków zdrowia i poprawę jakości opieki zdrowotnej (szczególnie przy braku jakiegokolwiek wsparcia z agencji pomocowych czy dotacji z zachodnich kampanii „na rzecz walki z Ebolą”).

Znów się powtarzamy, ale: szanse na to, by choć niewielką część z pieniędzy przeznaczonych na walkę z Ebolą kierować na wzmacnianie układu odpornościowego mieszkańców Afryki, są mizerne. Stąd, w ramach ISRE, zamierzamy samodzielnie, w miarę szybko, zdobyć fundusze. Na początek chcemy zebrać 250 000 dolarów. Potrzebujemy pieniędzy na zakup i dostawę wyposażenia, testów laboratoryjnych, odzieży ochronnej, komunikację, transport i logistykę. Jeśli ktokolwiek: osoba prywatna, organizacja czy firma, chciałaby nam pomóc, prosimy o kontakt z Sophie Middletown, pod adresem:   lub wsparcie projektu ISRE online, (gdzie w polu ‚Note to Seller’ proszę wpisać ‚ISRE’).

Poza wyżej opisanymi sześcioma punktami, moglibyśmy wymienić jeszcze wiele innych. Nie my pierwsi jednak taką listę stworzyliśmy; zrobił to już m.in. dziennikarz Jon Rapporport, ale skupił się on na innych kwestiach.

Nie mam wątpliwości, że Ebola – przy całym bólu i cierpieniu, który zadaje społecznościom w Zachodniej Afryce – stała się politycznym i psychologicznym narzędziem wykorzystywanym przez osoby trzecie. Wydaje się, że celem tych, którzy kontrolują międzynarodowe wsparcie dla walki z Ebolą, jest utrzymanie zależności Zachodniej Afryki od krajów zachodnich i ich rozwiązań. Jest to nowy sposób na rozszerzenie kontroli zachodnich rządów, agencji pomocowych i transatlantyckich korporacji, którą już raz przećwiczono – po podziale Afryki w 19tym wieku (na szczęście, wiele państw z tego kontynentu odzyskało wolność w latach 60tych).

Ale to nie musi tak wyglądać. Jednak stając się ofiarami manipulacji stajemy się częścią problemu, a nie rozwiązania.
Każdy z nas musi rozważyć, czy może, lub nawet powinien, pomóc. I jeśli tak, to musi określić, na czym ta pomoc miąłaby polegać. Ja wierzę, że projekt ISRE może dużo zmienić. Dlatego tak bardzo się z nim związałem. A Ty, wchodzisz w to?"

Źródło: Alexjones.pl